Może NIEKTÓRYM kartoflanka kojarzy się z więzieniem, ale mnie nie, zatem dziś ją zrobiłam, dodałam czosnku (ciągle za mało) i w obfitości sera. Wyszła delikatna zupa kremowa, która przepaliła mi żołądek i jelita (od temperatury oczywiście), ale zostawiła sporo miejsca na kolejne eksperymenty z nią w roli głównej. Luby wymyśla na poczekaniu w trakcie jedzenia, dlatego też zastosujemy je następnym razem i niechybnie opiszemy.
Kartoflanka de luxe
- 4 ziemniaki
- główka czosnku (ja dałam 3/4 główki i było go trochę za mało)
- liść laurowy
- 10 dkg startego żółtego sera
- pieczywko albo groszek ptysiowy
Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę i poddusić na oleju razem z czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Gdy czosnek nabierze rumianego koloru, wszystko wrzucić do 1 litra wody, dodać liść laurowy, zagotować i trzymać na ogniu tak długo, aż ziemniaki będą miękkie. Wyjąc liść, a zupkę zmiksować blenderem na gładki krem. Doprawić do smaku, rozlać do miseczek, posypać po wierzchu serem. Można dosypać jeszcze groszku ptysiowego albo zajadać z pieczywkiem.
Uwaga, zapychacz! Godne polecenia dla odchudzających się (tak sądzę).
Kartoflanka de luxe
- 4 ziemniaki
- główka czosnku (ja dałam 3/4 główki i było go trochę za mało)
- liść laurowy
- 10 dkg startego żółtego sera
- pieczywko albo groszek ptysiowy
Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę i poddusić na oleju razem z czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Gdy czosnek nabierze rumianego koloru, wszystko wrzucić do 1 litra wody, dodać liść laurowy, zagotować i trzymać na ogniu tak długo, aż ziemniaki będą miękkie. Wyjąc liść, a zupkę zmiksować blenderem na gładki krem. Doprawić do smaku, rozlać do miseczek, posypać po wierzchu serem. Można dosypać jeszcze groszku ptysiowego albo zajadać z pieczywkiem.
Uwaga, zapychacz! Godne polecenia dla odchudzających się (tak sądzę).