Myśmy żarli! My i nasze koty, potem eksperymenty zostały poszerzone o sporawe grono, świadomych lub nie, testerów - głównie spośród naszych współpracowników.
Wszyscy cieszą się dobrym zdrowiem, a przynajmniej nie pogorszyło się im od jedzenia naszych smakowitości.
A oto TFUrcy:
Zacząłem gotować, jak nieopatrznie zaprosiłem dziewoję na kolację, a nie umiałem nic, co można by podać w takich circumstancjach. Wiedzę czerpałem z niewyczerpanej skarbnicy mojej Mamy (technologa żywienia i nauczyciela gotowania) oraz, w późniejszym czasie, współtwórczyni tego bloga.
Pokochałem tę fajną babeczkę, bez dwóch zdań! Od maleńkości przy piekarniku produkowała słodkości, wyzyskiwana przy okazji świąt wszelakich przez bezwzględną rodzinę. Jednak się to zmieniło - teraz wykorzystuję głównie ja! Ten blog, to głównie sprawka jej motywowania takiego lenia jak ja.

Zawsze można liczyć na próby sępienia jedzenia, zamachów na potrawy. Często zakończonych sukcesem, trzeba dodać.